Król Zimy, Władca Śmierci

LML przedstawia:

Mityczną Astronomię Lodu i Ognia

Trylogię Święty Zakon Zielonych Zombie

(Ostatni Bohater i Król Ziarna – The Last Hero and the King of Corn, Król Zimy, Władca Śmierci – King of Winter, Lord of Death, Straż Długiej Nocy – The Long Night’s Watch)

You can read the original text here.

Król Zimy, Władca Śmierci

w przekładzie Bluetigera


Zatem…. trzy dni minęły i oto jesteśmy z powrotem, powstali jak z martwych, by znów porozmawiać o zombie. Rozpoczniemy mniej więcej od tego, na czym ostatnim razem skończyliśmy – omawiania różnych sposobów na jaki mitologia związana z rogatym bóstwem, Zielonym Człowiekiem i Królem Ziarna jest wpleciona w Pieśń Lodu i Ognia – w odniesieniu do Ostatniego Bohatera, Azora Ahai i zakończenia Długiej Nocy. Właśnie w tym momencie muszę wyznać, że chociaż powiedziałem ‘no, będzie jeszcze jeden krótki odcinek jako kontynuacja tego’, okazuje się, że wcale tak nie jest. Tak, niestety muszę ogłosić, że ten odcinek wcale nie będzie taki krótki, a na dodatek, nie będzie ostatnim o Zielonych Zombie. W dzisiejszym skupimy się na Królu Zimy, a w trzecim, który pojawi się za niedługo, będzie o Nocnej Straży.

Jak ostatnio widzieliśmy, sednem motywu wskrzeszonego boga płodności jest symboliczne połączenie pomiędzy śmiercią i zmartwychwstaniem oraz cyklem pór roku. Te wskrzeszone bóstwa natury to po prostu personifikacje tego, jak zmieniają się sezony – ich śmierć ma miejsce na jesieni, a odrodzenie wiosną. Tak właściwie, to właśnie ich ponowne narodziny są tym, co przynosi wiosnę. Dokładnie to samo było celem misji Ostatniego Bohatera i/oraz Azora Ahai – musieli zmienić pory roku, gdy ‘zacięły’ się w fazie zima – a przez to, ci mityczni herosi symbolicznie doskonale odpowiadają tym wskrzeszanym bóstwom urodzaju z mitologii naszego świata. Związana z Gwiazdą Poranną mitologia, z której czerpią ‘Światłonośca’ i ‘światło, które przynosi świt’ bardzo dobrze pokrywa się ze związanym z ‘bóstwem przyrody’ motywem przynoszenia wiosny – zwłaszcza, gdy Długa Noc jest zdefiniowana jako przedłużająca się zima i przedłużająca się ciemność. Innymi słowy, trzeba przynieść i światło i wiosnę – a zatem, obraz wskrzeszonego boga przyrody, który włada Światłonoścą ma bardzo dużo sensu.

Stosownie, znaleźliśmy kilka postaci, które zdają się łączyć symbolizm Azora Ahai i Ostatniego Bohatera z motywami związanymi z rogatym bóstwem, zielonym człowiekiem i zielonowidzami. Są to między innymi: Stannis, Renly, Beric, Bloodraven i Jon Snow. Jednak, wszystkie z tych postaci pokazują nam również symbolizm silnie związany z zombie i wskrzeszeniem: Beric jest dosłownie wskrzeszony i nazywany ‘władcą trupów’, Jon za niedługo zmartwychwstanie, Renly powstał z martwych ‘na niby’ podczas Bitwy na Czarnym Nurcie, Stannis wygląda ‘w połowie na trupa’ (przez to, że razem z Melisandre tworzył cienio-dzieci), a Bloodraven jest opisywany jako ‘okropny gadający trup’ i ‘trupi lord’. Wyciągnęłem z tego wniosek, że Martin zamiast ‘świeżego’, odrodzonego boga płodności dał nam jego wersję będącą wskrzeszonym trupem. I jak się wydaje, oto nasz heros: Jon Snow, Król Ziarna, który za niedługo będzie zmartwychwstałym zmiennoskórym i prawdopodobnie będzie nowym Ostatnim Bohaterem na nową Długą Noc, Podobnie, myślę, że pierwszy Ostatni Bohater prawdopodobnie też był wskrzeszonym zmiennoskórym lub zielonowidzem.

Patrząc pod kątem logistyki i zdrowego rozsądku, pomysł o zmiennoskórym zombie ma sporo sensu, ponieważ taki ktoś byłby idealnym kandydatem na wyprawę w zimne, martwe krainy i zmierzenie się z Innymi – nie potrzebuje jedzenia, schronienia, ciepła, snu. Przypominając sobie powiedzenie ‘to co jest martwe nie może już umrzeć‘ i biorąc pod uwagę prawdopodobny wiek Zimnorękiego, wydaje się, że zombie zmiennoskórzy są w gruncie rzeczy nieśmiertelni, w przeciwieństwie do zdegenerowanych zombie, które widzimy gdzie indziej. Innymi słowy, nie sądzę, by to, że Jon stanie się wskrzeszonym zmiennoskórym było przypadkiem – tak naprawdę, utrzymuję, że George zabił go, a potem przywrócił do życia dokładnie dlatego, by mógl zostać zmiennoskórym zombie, idealnym kandydatem do walki z Innymi.

Widzieliśmy, że George ‘wkłada’ motywy i pomysły w jasny sposób związane z rogatym bóstwem zielonym człowiekiem do południowego Westeros – w postaci Gartha Zielonego, Świętego Zakonu Zielonych Ludzi, Królów Burzy z Rodu Baratheonów – ale tym co nas ciekawi jest istnienie dowodów, dosłownych albo symbolicznych, które łączą te koncepcje z Północą, Nocną Strażą i oczywiście, Ostatnim Bohaterem. Do tej pory rozmawialiśmy dość sporo o Ostatnim Bohaterze, ale ledwie wspomnieliśmy o Nocnej Straży, a na dodatek, nie przyjrzeliśmy się północnej kulturze. Dzisiaj zrobimy właśnie to: rzucimy okiem na niektóre ze starożytnych legend z Północy, a następnym razem pomówimy o Nocnej Straży. Przez cały czas będziemy rozglądać się w poszukiwaniu czegokolwiek mającego związek z Zielonymi Ludźmi albo zombie.

Tak właściwie, to już znaleźliśmy garstkę motywów związanych z rogatym lordem, na północ za Murem – i zaproponowałem, że jest jakieś wątpliwe powiązanie pomiędzy Zimnorękim i Zielonymi Ludźmi – a przynajmniej ukradłem ten pomysł od Brana i spróbowałem dostarczyć wspomagających go dowodów. Ale, nie zajeliśmy się prawdziwymi ‘graczami wagi ciężkiej’ z Północy – Starkami – a zatem, skierujmy naszą uwagę na północ, w stronę jasnej, błękitnej gwiazdy będącej okiem Lodowego Smoka – albo okiem jeźdźca, ta opowieść ma wiele wersji.

Jak zawsze, napędza nas wsparcie naszych miłośników z Patreona, któym serdecznie dziękujemy. Jak się zapewne domyślacie, te całe badania zajmują dość sporo czasu – a jak większość z Was, nie urodziłem się dziedzicem lannisterskiej fortuny, więc tak naprawdę do wsparcie wszystkich szczodrych patronów sprawia, że mogę sobie pozwolić na to, by poświęcać czas na tworzenie Mitycznej Astronomii. A oto coś co możecie zrobić, by pomóc temu podcastowi, coś co nic nie kosztuje – zostawienie krótkiej recenzji na iTunes. To sprawia, że nasz podcast jest bardziej widoczny w różnych miejscach, gdzie wymieniane są podcasty – zatem, jeśli macie kilka minut, będę bardzo wdzięczny.

Dzięki dla Animals as Leaders, za dostarczenie muzyki dla naszego podcastu – i dzięki dla Pana Martina Lewisa ze strony Echoes of Ice and Fire na Facebooku, za jego doskonałe wykonania wokalne. Na końcu, co oczywiście nie znaczy, że najmniej, chcę powiedzieć dziękuję Panu George’owi R.R. Martinowi, za napisanie tych wspaniałych książek.

***

Garth’s Wheelbarrow.

Tytuł tego rozdziału (Taczka Gartha) to gra słów – angielskie ‘wheelbarrow’, czyli taczka, zawiera wyraz ‘barrow’, czyli kurhan.

Ten rozdział został stworzony dla Was dzięki wsparciu udzielonemu za pośrednictwem Patreona przez Kapłankę Kościoła Gwieździstej Mądrości, Fire Wren, Władczynię Ciastek z Ciastkowej Wyspy.


Zaczniemy od omówienia dwóch ważnych mitycznych postaci z Północy, które mogą mieć związek z Garthem i rogatymi ludźmi: Króla Zimy (King of Winter) i Kurhanowego Króla (Barrow King). Wiem, że to ten pierwszy jest tym, o którym chcecie posłuchać, więc – oczywiście – zaczniemy od Kurhanowego Króla, bo tak to tutaj działa. Jednak, Kurhanowi Królowie też są ciekawi, więc musimy poświęcić im należną uwagę.

Wszystko zaczyna się od czegoś, co być może stanowi bezpośrednie połączenie pomiędzy Garthem Zielonym i północną legendą o ‘Pierwszym Królu‘ i jego następcach, Kurhanowych Królach z Rodu Dustinów. W Świecie Lodu i Ognia jest napisane, że Garth Zielonoręki był ‘Wysokim Królem Pierwszych Ludzi’, oraz, że mógł być pierwszym lordem albo wodzem, który przeprowadził ten lud przez Ramię Dorne do Westeros. Podobnie, wywodząca się od niego linia królów z Rodu Gardenerów utrzymywała, że są ‘Najwyższymi Królami Pierwszych Ludzi’.

Ale w Krainie Kurhanów (Barrowlands) na Północy, słyszymy o Kurhanowych Królach, którzy za pradawnych dni rywalizowali ze Starkami. ‘Tytułowali się Królami Pierwszych Ludzi i rościli sobie pretensje do władzy nad Wszystkimi Pierwszymi Ludźmi, gdziekolwiek by oni mieszkali’. Te roszczenia opierały się na ich rzekomym pochodzeniu od kogoś zwanego ‘Pierwszym Królem’, kto podobno ‘władał kiedyś nad wszystkimi Pierwszymi Ludźmi’. Oczywiście, mogła istnieć dowolna ilość władców Pierwszych Ludzi, którzy twierdzili, że są monarchami wszystkich Pierwszych Ludzi, wszędzie. Podobnie, wielu mogło wywodzić się od ‘pierwszego wielkiego króla’ jakiegoś kawałka Westeros. Jednakże, jest też coś innego, co silnie sugeruje, że legendy o Pierwszym Królu i Garthcie tak naprawdę opowiadają o tej samej osobie. Pochodzi z Tańca ze smokami, gdzie Theon widzi Wielki Kurhan w Barrowton:

Uniósł wzrok, spoglądając na porośnięte trawą stoki Wielkiego Kurhanu. Niektórzy twierdzili, że znajduje się w nim grób pierwszego króla, który przeprowadził do Westeros Pierwszych Ludzi. Inni utrzymywali, że w tak wielkim kurhanie z pewnością pochowano jakiegoś króla olbrzymów.

Taniec ze smokami, tom I, Fetor III, str. 566

A nie mówiłem… Oczywiście, to tylko starożytna legenda, ale gdy ludzie opowiadają sobie o ‘Pierwszym Królu’, który przeprowadził Pierwszych Ludzi do Westeros, tak naprawdę mówią o Garthcie Zielonym. Albo, innymi słowy: wydaje się, że to dwie wersje tego samego mitu, które poróżnił upływ czasu i inne okoliczności. A może to bezpośrednie, rzeczywiste powiązanie – może stary Zielonoręki zakończył żywot na Północy i naprawdę jest pochowany w tym w kurhanie. W każdym razie, legenda z południa kładzie nacisk na płodność i życie Gartha, podczas gdy północny mit akcentuje jego śmierć i pochówek. To w dużej mierze zgadza się z cyklem pór roku i cyklem boga przyrody – zima repreznetuje śmierć, stadium po śmierci bóstwa płodności, gdy oczekuje na zmartwychwstanie – więc to, że mit o martwym bogu przyrody widzimy właśnie w miejscu, którego cechą charakterystyczną jest zima, tak po prostu ma sens. A takich rzeczy będzie więcej!

Jako wtrącenie, muszę zauważyć, że fragment legendy z Barrowton mówiący, że Wielki Kurhan to miejsce wiecznego spoczynku Króla Olbrzymów też może kryć w sobie prawdę – jeśli rzeczywiście odnosi się ona do Gartha, ponieważ jest kilka wskazówek sugerujących, że Garth był kimś ponadprzeciętnego wzrostu. Gdy Robert zakłada swój ozdobiony porożem hełm, tak, że wygląda jak ‘rogaty bóg‘, Ned mówi, że ‘wygląda jak olbrzym‘. O hełmie Renly’ego napisano, że dodaje półtorej stopy do jego wzrostu. Co do samego Gartha, powiadają, że spłodził Johna od Dębu z olbrzymką, więc może był kimś znacznie wyższym od przeciętnego człowiek, kimś kto spodobałby się olbrzymce (i był w stanie przeżyć takie spotkanie, jeśli o to chodzi). W Świecie Lodu i Ognia odnajdujemy rozproszone po całym świecie opowieści o ludziach ponadprzeciętnego wzorstu, więc może Garth i inny Zieloni Ludzie byli jakiegoś rodzaju bardzo wysokimi ludźmi albo humanoidami. W teoretyzowaniu o Zielonyc Ludziach fajne jest to, że powinniśmy poznać prawdę, ponieważ Howland Reed był na Wyspie Twarzy i potencjalnie opowiedział Jojenowi i Meerze o tym, co tam zobaczył – a Bran i Bloodraven z całą pewnością mogą sprawdzić co się tam znajduje przy pomocy czardrzewnetu. Być może poznamy prawdę o tych Zielonych Ludziach. Jeśli okażą się wysokimi jelenio-podobnym humanoidami, to tutaj słyszeliście to po raz pierwszy.

Ale, wracając do naszego tematu: mamy to potencjalne powiązanie pomiędzy Garthem i Pierwszym Królem z Dynastii Kurhanowych Królów – obaj rościli sobie prawa do tytułu Króla Pierwszych Ludzi i bycia tym, kto przeprowadził ich przez Ramię Dorne. Być może, będziemy w stanie potwierdzić to przypuszczenie patrząc na motyw mitu o Kurhanowych Królu i sprawdzenie, czy pasuje do szerszej mitologii otaczającej Króla Ziarna, która definiuje Gartha Zielonego.

Jak zacząłem wyjaśniać przed momentem, zima to okres śmierci w cyklu przyrody i zmartwychwstających bóstw natury. Motyw Króla Kurhanu jest dokładnie tym samym co Król Śmierci, Król nad Śmiercią albo Król Umarłych. Barrowton, siedziba kurhanowych monarchów, jest zbudowane u podnoża ogromnego grobu – to symbol, którego raczej nie nazwiemy kryptycznym (ang. criptic – tajemniczy, zagadkowy, trudny do rozszyfrowania). To znaczy, tak, chodzi tu o krypty, ale nie trudno go zrozumieć. W każdym razie… 😉 Zbudowanie fortecy na czyimś grobie z całą pewnością przyniesie pecha i jest w zdecydowanie złym guście… ale zbudowanie twierdzy na grobie swojego najwybitniejszego przodka to coś zupełnie innego – symbolizuje użycie śmierci i grobu jako fundamentów, źródła władzy i poważania. Jeśli tym przodkiem jest Garth, Kurhanowi Królowie czerpią swoją władzę i legitymizację z jego śmierci.

Potomkami Kurhanowych Królów i Pierwszego Króla są członkowie Rodu Dustinów, których herb zawiera zardzewiałą żelazną koronę, jako hołd dla Pierwszego Króla. Porównajmy to z wywodzącą się od Gartha dynastią królów Gardenerów, którzy w czasie pokoju nosili koronę z winorośli i kwiatów, a podczas wojny koronę z brązu (a później żelaznych cierni) – to prawie tak jakby Garth założył swoją żelazną koronę i wyruszył wojować na Północy, potem zmarł, a jego korona zardzewiała, by odzwierciedlać jego śmierć. Lecz nadal jest królem – Kurhanowym Królem, Władcą Śmierci – zatem nadal nosi koronę, ale pokrytą rdzą, co oddaje jego stan jako umarłego. Innymi słowy, ten Kurhanowy Król wygląda zupełnie tak jak jakiś nieumarły, przemieniony w zombie Garth.

W pobliżu Pierwszego z Kurhanowych Królów znajdujemy jeszcze więcej wskazówek związanych z zombie. Świat Lodu i Ognia mówi nam, że ponoć na Wielkim Kurhanie spoczywa klątwa, która:

nie pozwałała żadnemu z żywych dorównać Pierwszemu Królowi. Owa klątwa wysysała z pretendentów do tego tytułu witalność u życie, aż wreszcie stawali się podobni do trupów.

Świat Lodu i Ognia, Północ, str. 135

Motyw aż tak potężnej klątwy wydaje się nieco zbyt fantastyczny jak na rodzaj fantasy jakiego używa Martin, ale wyobrażenie, że Pierwszy Król posiadał magię, która była w stanie zamieniać ludzi w chodzące trupy to coś co przyciąga naszą uwagę. Z całą pewnością, Martin symuluje w Pieśni Lodu i Ognia degradację i ewolucję mitu oraz folkloru, więc gdy patrzymy na mity tego typu, tak naprawdę szukamy podstawowych elementów (motywów) danej opowieści. A tutaj mamy umarłego Gartha, który wyciąga dłonie z grobu, by sprawiać, że ludzie stają się podobni do trupów – odwrócenie motywu, klasycznej roli Gartha, jako tego, kto przynosi płodność i urodzaj. Może zamiast klątwy, tak naprawdę mamy tu kolejną wskazówkę co do tego, że zielonowidze wskrzeszali umarłych? Czy to Zieloni Ludzie albo potomkowie Gartha, którzy zaczęli używać swoje magii do mroczniejszych celów?

Świecie Lodu i Ognia maester sugeruje, że Kurhanowi Królowie, którzy wywodzą się z Pierwszych Ludzi, na ogół są kojarzeni z trupami i utrzymuje, że to właśnie z tego powodu uważa się, że Trupia Królowa Nocnego Króla mogła być córką jednego z Królów. To kolejna wskazówka, że Kurhanowi Króle mieli w linii rodowej ‘magiczną’ krew – jako że Trupia Królowa z całą pewnością była magiczną istotą i mogła mieć coś wspólnego z powstaniem Innych (może spłodziła ich z Nocnym Królem?). Jest sporo tropów wskazujących na to, że w stworzenie Innych mogła być zamieszana magia zielonowidzów, więc może podczas swoich lodowych ‘przedsięwzięć’ Trupia Królowa używała magii zielonych jasnowidzów, odziedziczonej od swoich ‘zielonych’ przodków. Podobnie, wielu sugerowało, że wskrzeszanie lodowych upiorów może być zmutowaną formą magii zielonowidzów, czymś w stylu zamieszkiwania skóru umarłego. Myślę, że taki pomysł ma dużą wartość.

A zatem, tutaj, w Barrowton, chodzi o to, że Garth człowiek-jeleń/bóg płodności przybywa na północ i umiera, ale zakłada również dynastię królów, którzy są przeciwieństwem Gartha – celebrują śmierć, budują swoją twierdzę na Wielkim Kurhanie i, być może, mają zdolność sprawiania, że ludzie zdają się podobni do trupów, albo tworzenia zombie. Bez względu na to, czy w tym kopcu naprawdę leży Garth, czy nie, zdaje się, że przynajmniej mit o nim odbył podróż na Północ, prawdopodobnie przyniesiony przez ludzi, którzy uważali Gartha za swojego przodka i w końcu zaczęli wierzyć, że spoczywa w Wielkim Kurhanie. Jeśli Garth był Zielonym Człowiekiem – znów przypomnę, że tak naprawdę nie wiemy czym/kim oni są – może tak naprawdę mamy tu opowieść o tym, jak Zieloni Ludzie przybyli na Północ, gdzie zaczęto ich kojarzyć ze śmiercią.

Podsumowując, Kurhanowy Król to postać Władcy Śmierci (Lord of Death), który reprezentuje fazę śmierci/zimy w cyklu Króla Ziarna. Król Ziarna jest zabijany na jesieni i wskrzeszany wiosną – ale przez pewien czas, jest władcą umarłych (lord of the dead), jak Kurhanowi Króle i tak jak Trupia Królowa i Nocny Król. Rozważcie to, że w wersji tego mitu z Królem Ostrokrzewu (Holly King) i Królem Dębu (Oak King), bratem przeciwko bratu, każde z bóstw jest martwe przez sześć miesięcy – albo, można powiedzieć, że hibernuje przez pół roku.

Jeśli się nad tym zastanowimy, ta faza śmierci/zimy w cyklu Króla Ziarna, jest bardzo, bardzo ważna dla Pieśni Lodu i Ognia – ponieważ do podczas bezlitosnej Długiej Nocy trzeba wykonać pewną misję, by doprowadzić do zmiany pory roku. To wtedy są nam potrzebi nasi bohaterowie. To dlatego to, że Ostatni Bohater jest zombie ma tak dużo sensu – zima to czas śmierci w cyklu Zbożowego Króla. Zimą postać oparta na archetypie Króla Ziarna MUSI być w pewnym sensie martwa – przypomnijcie sobie, że Herne Łowca, rogaty bóg powiązywany z ochranianiem lasów zimą, jest duchem.

***

Umarł Król.

Ten rozdział powstał dzięki wsparciu udzielonemu na Patreonie przez kapłana Kościoła Gwieździstej Mądrości, Sir Cozma z Rodu Astorów, którego motto to ‘Chodzimy o Świcie’.


Jak zapewne zdążyliście się już zorientować, także Król Zimy (The King of Winter) może odpowiadać motywowi martwego Króla Ziarna, który reprezentuje okres zimy w cyklu pór roku. Królowie Zimy są mocno związani z kryptami, gdzie znajdują się ich naturalnych rozmarów posągi, które zawsze wydają się podążać wzrokiem za przechodzącymi ludźmi. W gruncie rzeczy, krypty są sercem Winterfell, a Ned jest pod wieloma względami podobny do Hadesa, greckiego boga podziemi (to już trzeci raz, gdy zachęcam Was do przeczytania Mitologicznego Splotu Lodu i Ogniagdzie Sweetsunray analizuje Neda jako Hadesa). Hades ma piekielnego ogara Cerbera, podczas gdy Starkowie mają swoje wilkory, które są symbolicznie porównywane do piekielnych ogarów (hellhounds). Zatem, możemy zobaczyć, że Starkowie to doskonali władcy umarłych, strażnicy bramy do podziemnego świata – dokładnie tak, jak sugeruje tytuł ‘Król Zimy’.

Jak słyszeliśmy ostatnim razem, Starkowie mogą być potomkami Gartha Zielonego, przez Brandona od Zakrwawionego Miecza, który mógł być przodkiem Brana Budowniczego. To w pewien sposób pasuje do teorii o tym, że Kurhanowi Królowie wywodzą się od Gartha, ponieważ jeśli Garth i jego potomstwo przybyli na Północ, bardzo prawdopodobne jest to, że ślady po nich można odnaleźć w więcej niż jednym rodzie. Nie wspomniałem o tym wcześniej, ale są też inne wskazówki co do tego, że Starkowie działali na Południu w czasach przed Długą Nocą. Brandon Budowniczy jest powiązywany ze zbudowaniem albo zaprojektowaniem dwóch z najpotężniejszych zamków południowego Westeros – ostatecznej wersji Wysokiej Wieży w Starym Mieście oraz wielkiego donżonu Krańca Burzy. Innymi słowy, wydaje się, że ktoś kto kryje się za północnym mitem o Branie Budowniczym, musiał całkiem sporo podróżować. Być może sam mit ma swoje korzenie na południu i przybył na podróż razem z potomkami Brana Budowniczego i Brandona Zakrwawionego Miecza – a może Bran albo grupa ludzi zapamiętana jako ‘Bran Budowniczy’ najpierw tworzył na Południu, a potem wyemigrował na Północ. W każdym razie, można to wszystko uznać za mocne dowody na to, że w starożytności Starkowie działali na Południu, a być może także za potwierdzenie domysłów o południowych korzeniach tego rodu.

Dwa miejsca, gdzie Bran podobno pomógł wielkim lordom w wybudowaniu ich potężnych fortec – Stare Miasto i Kraniec Burzy – są same w sobie interesujące, dzięki swojemu związkowi z rogatymi ludźmi. Stare Miast leży w Reach, dość blisko Wysogrodu, czyli siedziby Gartha Zielonego, rogatego zielonego boga – a człowiekiem, któremu Bran ponoć pomógł w konstrukcji Wysokiej Wieży, był Uthor (zwany Uthorem z Wysokiej Wieży), o którym powiadają, że pojął córkę Gartha, Marris Najpiękniejszą, za żonę. A w Krańcu Burzy Bran udzielałby architektonicznych porad Durranowi Smutkowi Bogów… a jak widzieliśmy, Durran też jest rogatym lordem, założycielem dynastii ludzi-jeleni, którzy nosili korony i hełmy ozdobione porożem.

Innymi słowy, więzi Brana Budowniczego z tymi dwoma miejscami Południa i ich legendami o rogatych bogach dobrze pasują do teorii, że Brandon od Zakrwawionego Miecza był synem Gartha i założycielem Rodu Starków. W takim wypadku, historia ich rodu jest bardzo podobna do tej Kurhanowych Królów. Potomkowie Pierwszego Zielonego Człowieka-Króla przybywają na Północ, by stać się władcami śmierci i zimy. Ma to sens pod kątem historii westeroskiej kultury, ponieważ zarówno Starkowie jak i Kurhanowi Królówie mogą pochodzić od Gartha – a zatem ich mity mają wspólne pochodzenie – opowieść o zielonym człowieku, ale zaadaptowaną tak, by pasowała do północnych motywów zimy i śmierci.

Tak naprawdę, koncepcja przybycia zielonego rogatego lorda na Północ, by umrzeć i stać się Królem Zimy jest przedstawiona na samym początku Gry o tron, gdy Robert, zielony-rogaty-bóg-król przybywa do Winterfell… i udaje się prosto do krypt! Właściwie, gdy Robert przyjeżdża, Ned potwierdza jego zwierzchnictwo nad Winterfell, w swoich pierwszych powitalnych słowach wypowiedzianych do króla: ‘Wasza Miłość, Winterfell jest twoje’. Potem obydwaj schodzą w dół do krypt, gdzie Robert przeprowadza jednoosobowy konkurs na to ile razy zdoła zapowiedzieć własną śmierć podczas jednej sceny, obejmujący wcale nie aż tak bardzo subtelne wzmianki o tym, że czasem żaluje, że nie przegrał nad Tridentem. Albo gdy Król Bobby B mówi o tym, że przez picie przedwcześnie wpędzi się do grobu. Patrząć wstecz, to tak jakby sam się o to prosił. W szczególności zwróćmy uwagę na to, że ze śmiechem Roberta dzieje się coś dziwnego:

Robert roześmiał się, a jego śmiech zagrzechotał na ścianach grobowców i uleciał pod sklepienie. Pośród gęstwiny jego długiej, czarnej brody błysnęły białe zęby.

Gra o tron, Eddard I, str. 46

Robert laughed, the sound rattling among the tombs and bouncing from the vaulted ceiling.  His smile was a flash of white teeth in the thicket of the huge black beard.

Słowo rattle (grzechotać) przywołuje death rattle (rzężenia umierającego), zwłaszcza, gdy rozbrzmiewa pośród grobowców. Martin robi podobny żart w scenie, gdzie Bran, Jojen i Meera zdają sobie sprawę z tego, że Zimnoręki jest trupem. Mowa Zimnorękiego jest opisana takim zdaniem ‘ochrypły głos płynął z gardła, brzydki i cienki jak jego właściciel’ (“his voice rattled in his throat, as thin and gaunt and he was.”) Głos Zimnorękiego to agonalne rzężenie, a tutaj, w kryptach Winterfell, śmiech Roberta jest dokładnie taki sam. Nieco później w tej scenie, Robert opowiada Niedowi niesławnych żart, że ‘król je, a namiestnik zbiera gówno’, po czym zaczyna się śmiać:

 Robert ryknął śmiechem, odrzuciwszy w tył głowę. Echo popłynęło w ciemność, a zmarli z Winterfell wydawali się patrzeć wzrokiem zimnym i pełnym niechęci…

Wreszcie śmiech ucichł. Ned wciąż klęczał ze wzrokiem wziesionym do góry. – A niech cię, Ned – rzucił żałośnie Król. – Mógłbyś przynajmniej spróbować rozweselić mnie uśmiechem.

– Powiadają, że zimą jest tutaj tak zimno, iż śmiech zamarza ludziom w gardle i ich dusi – odparł Ned spokojnie. – Może dlatego Starkowie mają tak mało poczucia humoru.

Gra o tron, Eddard I, str. 48

I w końcu wiemy jak umarł Zimnoręki – o jeden żart za dużo na Murze. Edd Cierpiętnik powinien uważać, bo inaczej wszystkich pozabija. Odkładająć żarty a bok – Ned odpiera grzechoczący rechot Roberta i ostrzega go, że może doprowadzić do śmierci i zamarznięcia – to przesłanie podkreślają zimne, wyrażające dezaprobatę (disapproving spojrzenia otaczających go Królów Zimy. Przy śmierci Renly’ego jest coś co temu odpowiada – tuż po niej Brienne mówi ‘W jednej chwili się śmiał, a potem wszystko pokryła krew’.

Dalej, Robert mówi o tym jak Ned i on byliby braćmi połączonymi przez więzy krwi, gdyby ożenił się z Lyanną – i dokładnie coś takiego rozgrywa się w tej scenie, gdzie Ned i Robert odgrywają wersję cyklu Króla Ziarna, gdzie ‘król zimy i król lata to bracia, którzy zabijają się nawzajem’. Oczywiście, w rzeczywistości Robert i Ned się kochają, ale działania jednego z nich doprowadzają do śmierci drugiego, jak przepowiada rozdział otwierający Grę, gdzie Starkowie odnajdują jasny omen – matkę-wilkorzycę zabitą przez róg jelenia. Robert wkracza do krypt jako Król Lata, opowiadając o urodzaju i płodności Południa – i ‘nazywa’ Neda Królem Zimy w swoich powitalnych słowach, mówiąc jak to dobrze znów zobaczyć ‘tą twoją zmarzniętą twarz(frozen face of yours). Cały ten rozdział to pewnego rodzaju przepychanka, gdzie Ned mówi ‘no, naprawdę powinieneś pojechać zobaczyć Mur i Nocną Straż, no i nie śmiej się tyle, bo może cię to zabić’, podczas gdy Robert nieustannie próbuje sprawić by Ned się zaśmiał i mówi o ponownym nauczeniu go jak się śmiać, pokazując bogactwo urodzaju Południa i ostatecznie, zabierając go tam, by pomógł mu rządzić.

A zatem, jeśli spojrzymy na tę sytuację jak na przedstawienie cyklu pór roku jako braterski spór, Ned i Robert to osobne postacie – jeden symbolizuje czas zimy, a drugi okres lata… ale w wielu wersjach mitologii Króla Ziarna, wszystkie etapy cyklu reprezentuje jedno bóstwo – w takim kontekście Król Zimy to zapowiedź losu Króla Lata i vice versa. Rola Króla Zimy Neda to po prostu faza zimy i śmierci w cyklu Króla Ziarna, tak jak to było u Kurhanowego Króla, podczas gdy Robert to czas lata i witalności. To dlatego przedstawienie Roberta jako ‘honorowego’ Lorda Winterfell i jednoczesne zapowiadanie jego śmierci w scenie w kryptach ma sens – martwy rogaty bóg odpowiada zimowemu królowi, a w tym przypadku, Królowi Zimy.

W rozdziale w kryptach jest nawet zdanie, gdzie Robert mówi Nedowi, że znów chce go mieć u boku, bo otaczają go zdrajcy i fałszywi pochlebcy, po czym pojawia się następujący opis: ‘Robert popatrzył w ciemność, przez chwilę melancholijny niczym Stark‘. Innymi słowy, gdy Robert wpatruje się w ciemność grobu, a jego wzrok jest utkwiony w jego własnej śmierci, wygląda jak Stark.

Tak naprawdę… Martin mógł wziąść tytuł ‘Król Zimy’ od szczególnego elementu folkloru związanego z Zielonym Człowiekiem, znanego jako Wicker Man. Niektórzy z Was mogą znać kultowy brytyjski film (w Polsce wyświetlany pod tytułem Kult) z lat 70 o tym samym tytule, którego fabułę odtworzył zespół rockowy RadioHead, w teledysku do ich utworu Burn the Witch … ale wicker-man (wiklinowy człowiek) pierwotnie był zwyczajem celtyckich druidów. Według Juliusza Cezara, w O wojnie galijskiej, druidzi budowali z wikliny klatki w kształcie człowieka, w których palili ludzi. Jednakże, historycy powątpiewają w prawdziwość twierdzenia o ofiarach z ludzi – nie ma żadnych dowodów które by to potwierdzały. Z tradycji wicker-mana pozostał zwyczaj palenia wiklinowych kukieł w kształcie człowieka podczas przeróżnych neo-pogańskkich świąt. (To właśnie stąd wziął się pomysł na palenie ogromnego drewnianego człowieka na festiwalu The Burning Man w Nevadzie).

W szczególności, wspomnę o zwyczaju wykonywania małych zielonych ludzi z pędów i liści, które zostają w ogrodzie na jesieni. Trzeba trzymać go w domu przez całą zimę, podczas gdy zieleń i roślinność wysycha i umiera, a w tym czasie wicker-man jest nazywany ‘Królem Zimy‘. Jest Zielonym Człowiekiem, ale martwym – bardziej kimś w rodzaju słomianego, wiklinowego albo drewnianego człowieka. Innymi słowy, gdy opowiadam Wam, że Król Zimy był niegdyś pewnego rodzaju Zielonym Człowiekiem, to wcale nie coś na poziomie spiskowych teorii dziejów (czapek z folii aluminiowej) ani naciągania faktów – tytuł ‘Król Zimy’ naprawdę jasno to sugeruje.

A zatem, przez całą zimę trzymasz tego Króla Zimy, a gdy nadchodzi wiosna, a z nią Beltane… co robisz z tym martwym zielonym człowiekiem, teraz gdy jego zimowe panowanie dobiegło końca? Ależ oczywiście, palisz go.

To bardzo ciekawe – gdy nadchodzi wiosna pali się zielonego człowieka? Wiosna to zwykle czas, gdy Król Ziarna jest wskrzeszany – możemy szybko zauważyć, że w Pieśni Lodu i Ognia spalenie i wskrzeszenie Króla Ziarna może być jednym i tym samym, zwłaszcza jeśli Jon-Król Ziarna zostanie ożywiony dzięki magii ognia, by pomóc zakończyć Długą Noc i doprowadzić do nadejścia wiosny, albo jeśli tak samo było z Ostatnim Bohaterem. Płonący, zmartwychwstały Zielony Cżłowiek to dokładnie to co, widzimy u naszych ognistych, nieumarłych ludzi-jeleni: wskrzesznego Renly’ego w widmowej zielonej zbroi, z porożem ze złocistych płomieni i u ‘w połowie trupa’, Stannisa, z jego ognistym jeleniem (fiery hart) i ognistym sercem (fiery heart).

A więc, ponieważ Król Robb Stark mianował Jona swoim dziedzicem w testamencie, który może zostać ujawniony (albo i nie) w Wichrach Zimy, wskrzeszony Jon może naprawdę zostać dosłownym Królem Północy… a Król Północy to po prostu bardziej współczesna forma tytułu ‘Król Zimy’. Jon już teraz jest nazywany Lordem Snow (snow czyli śnieg), czyli, jeśli się nad tym zastanowić, Królem Zimy, tylko że wypowiedzianym w nieco inny sposób. Zatem, jeśli Jon zostanie wskrzeszony przez ogień, zostanie Królem Północy i pomoże przynieść wiosnę… będzie zachwycająco dokładną inkarnacją Króla Zimy. Jon nie jest zielonym człowiekiem, nie jest też zrobiony z odpadków z ogródka, ale jest Królem Ziarna i Zmiennoskórym, a magia zmiennoskórych to po prostu część magii zielonowidzów. Dlatego możemy zobaczyć, że Jon-nieumarły zmiennoskóry będzie doskonałym Królem Zimy… a jednocześnie, będzie stawał się swoją własną wersją Azora Ahai Odrodzonego jako płomienny nieumarły Król Zimy. Jak to mówią… ‘tytuły, tytuły tytuły’.

Co takiego? Azor Ahai odrodzony jako Król Zimy? Zatem, spójrzcie – nie wiemy jak wielu ludzi ma swój wkład w połączony mit o bohaterze z magicznym mieczem, który pokonuje Długą Noc, tak jak nie wiemy, ilu Branów składa się na legendę o Brandonie Budowniczym, albo jak wielu było Durranów i co który zrobił. Ale tak – Król Zimy jest jak zamarznięty, martwy Azor Ahai, ale taki, który płonie na wiosnę. To coś związnaego z dualizmem ognia i lodu – no cóż za niespodzianka. Popatrzmy na pierwszego Króla Północy, którego widzimy w książkach, Robba Starka. Ma wygląd Tullych – czerwone włosy pocałowane przez ogień i uderzająco niebieskie oczy, które mogą przypominać nam Innych – no i oczywiście, powiązywanie oczu Starków z lodem ma długą historię – włączając Brandona ‘Lodowe Oczy’ Starka (Brandon Ice Eyes), starożytnego Króla Północy i wszystkich kamiennych Królów Zimy, którzy są opisywani jako mający ‘oczy z lodu’. Stannis pokazuje nam podobny obraz, gdy Dany widzi go w swojej wizji w Domu Nieśmiertelnych jako ‘niebieskookiego króla z czerwonym mieczem’. Gdybyśmy mieli więcej czasu, moglibyśmy wspomnieć również Jona Conningtona, ‘Czerwonego Gryfa Odrodzonego’, który też ma oczy z lodu i pcoałowane przez ogień włosy… a na dodatek nosi futro czerwonego wilka, by połączyć symbolizm ognia i Starków… podczas podróży łodzią po Rhoyne pełni ‘nocną straż’… ale nie mamy na to czasu, więc pomówmy o Robbie, faktycznym Królu Północy/Zimy, którego widzimy w książkach.

***

Ciemne i mocne, zdolne oprzeć się mrozowi.

Powstanie tego rozdziału umożliwiła Cinxia, wspierająca Mityczną Astronomię na Patreonie, Kapłanka Kościoła Gwieździstej Mądrości, Królowa Letnich Śniegów i Ta, Która Pali Zimowy Knot.


Bez wątpienia, Robb Stark rzeczywiście ma za zadanie pokazywać nam archetyp Króla Zimy. Wszyscy Królowie Zimy w kryptach Winterfell siedzą w tej samej, charakterystycznej pozycji – na tronach, z wilkiem u boku i żelaznym longswordem (długim mieczem) rozłożonym na kolanach. Podobno, miecze mają zatrzymywać mśćiwe duchy Starków w grobach, ale mogą również stanowić ostrzeżenie dla intruzów. Właśnie czymś takim jest współczesne znaczenie tego, że lord Stark kładzie nieosłoniętą stal na swoich kolanach – ‘wszyscy wiedzieli co to znaczy’, jak myśli Bran, gdy Robb obnaża ostrze przed Tyrionem w Grze o tron. To odmowa gościnności, przeciwieństwo przywołania prawa gościnności. Chodzi o to, że Robb pokazuje nam się w takiej pozie dwukrotnie – raz w Grze, jak już powiedziałem, oraz w jeszcze bardziej imponujący sposób, w pierwszym rozdziale Catelyn w Starciu królów, gdzie po raz pierwszy widzimy Robba kronowanego na Króla Zimy. To długi fragment, ale wart uwagi. Król Robb wita nas dokładnie tak, jak powinien to robić Król Północy. Oto początek tego rozdziału:

Korona jej syna dopiero niedawno opuściła kuźnię i Catelyn Stark miała wrażenie, że trudno mu jest udźwignąć jej ciężar.

Starożytną koronę królów zimy utracono przed trzema stuleciami. Torrhen Stark oddał ją Aegonowi Zdobywcy, gdy uklęknął przed nim, składając mu hołd. Nikt nie miał pojęcia , co uczynił z nią Aegon, kowal lorda Hostera wykonał jednak znakomitą robotę i korona zrobiona przez niego wyglądała bardzo podobnie do tej, którą opiewano w opowieściach o dawnych królach Starków: otwarty diadem z kutego brązu, na którym wyryto runy Pierwszych Ludzi, otoczony dziewięcioma szpikulcami z czarnego żelaza, ukształtowanymi na podobieństwo długich mieczy. Nie było w niej złota, srebra ani klejnotów. Metalami zimy były brąz i żelazo – ciemne, mocne i zdolne oprzeć się mrozowi.

Starcie królów, Catelyn I, str. 100

To ogromna wskazówka co do tego, że Król Zimy to ktoś, kto walczy przeciwko zimnu. Tak podkreślałem gdzie indziej, na przykład w odcinku Tyrion Targaryen, Winterfell rzeczywiście można uznać za oazę ciepła na mroźnej Północy, szaniec gorąca przeciwko zimnu. ‘Król Zimy’ (King of Winter) może przywodzić na myśl władcę, który używa sił zimy, niczym pierwotny król Innych albo ktoś w tym stylu – tak jak Winterfell można zinterpretować jako miejsce gdzie zapada zima, czyli jej źródło. Podobnie, ‘nadchodzi zima’ można uznać za groźbę – Król Zimy nadchodzi, żeby cię zabić… Ale równie dobrze można odczytać ‘Króla Zimy’ jako kogoś, kto włada nad zimą, monarchę, który ją pokonał. Właśnie coś takiego sugeruje nam tutaj wzmianka o ciemnych i silnych metalach, które opierają się zimnu (w wersji angielskiej walczą z nim). Tak samo, Winterfell można uznać za miejsce gdzie upadła zima, gdzie ją pokonano, a ‘nadchodzi zima’ może być ostrzeżeniem, że trzeba przygotwać się do walki z zimą.

Te dwa pomysły wcale nie wykluczają się nawzaje, ponieważ często zdarza się tak, że zwycięski wojownik przejmuje znaki i symbole tego, którego zwyciężył – na przykład, Orys Barartheon został nowym lordem burzy po tym, jak pokonał starego. Chodzi o wybrażenie, że gdy pokona się coś potężnego, przejmuje się tego moc. Myślę, że z Królem Zimy chodzi o coś podobnego. Teraz dochodzimy do dualizmu ognia i lodu, gdzie Król Zimy to chłodny typek, który używa przeróżnych form magii ognia, by zapanować nad siłami zimy. Przypomnijcie sobie Stannisa, niebieskookiego króla, który włada czerwonym mieczem; króla Robba o niebieskich oczach i włosach pocałowanych przez ogień i Jona, śniącego o tym, że dierży płonący czerwony miecz i jest ubrany w ‘czarny lód’.

Gdy poznajemy Neda, używa miecza zwanego Lodem, który nazwano na cześć oryginalnego miecza Królów Zimy – to sprawia, że powiązujemy Lorda Starka albo Króla Zimy z lodem i mrozem. Ale tak naprawdę, miecz Lód jest ciemnym jak dym, niemal czarnym, mieczem z valyriańskiej stali, wykutym w smoczym ogniu przy użyciu valyriańskiej magii. Znów, to motyw zjednoczenia lodu i ognia. Na początku to, że widzimy smoczy miecz w rękach ‘reprezentanta’ Północy wydaje się dziwne… ale znów, to ciemne metale stawiają opór zimnu. W zasadzie, by być bardziej prawidłowym, miecz Neda powinno nazywać się ‘czarnym lodem’, ponieważ jest niemal czarnym orężem o nazwie Lód – a to sprawia, że zaczynamy się zastanawiać czy to, że Jon śni o zbroi z czarnego lodu oznacza, że powinien odziać się w zbroję z valyriańskiej stali, o ile coś takiego w ogóle istnieje.

Jeśli symbol ‘czarnego lodu’ odnosi się do valyriańskiej stali, zugerowałbym, że obsydian, który Valyrianie nazywali zamarzniętym ogniem również posiada ten symbolizm. Obsydian naprawdę wygląda jak czarny lód, a Martin już powiedział nam, że jest ‘zamrożony’. Można nazywać go zamrożonym ogniem, ponieważ tak naprawdę jest ostudzoną magmą, tak jak stalowe miecze powstają ze stopionego metalu w formie, po czym są hartowane albo ‘zamarzają’ we właściwym kształcie. Przede wszystkim, valyriańska stal prawdopodobnie zabija Innych, a wiemy, że smocze szkło na pewno to robi. Jeśli valyriańska stal jest czarnym lodem, który zabija Innych, smocze szkło również musi być czarnym lodem, a przynajmniej tak sądzę.

Zamrożony ogień to tak naprawdę najlepszy sposób opisania całego tego zmieszania lodu i ognia, które widzimy u Króla Zimy – ma w sobie składnik ognia, ale czarny i zamarznięty, tak jak ostudzona i zastygła valyriańska stal i smocze szkło. Valyriańska stal, obsydian, Król Zimy – ciemni, mocni i walczący z zimnem.

Ciąg dalszy sceny z Robbem:

Kiedy strażnicy wprowadzili jeńca, Robb kazał podać sobie miecz. Olyvar Frey podsunął mu go rękojeścią do przodu. Jej syn wyciągnął oręż z pochwy i położył go sobie na kolanach jako niczym niezamaskowaną groźbę. 

– Wasza Miłość, oto człowiek, którego chciałeś widzieć – oznajmił ser Robin Ryger, kapitan straży domowej Tullych. 

– Na kolana przed królem, Lannisterze! – krzyknął Theon Greyjoy. Ser Robin obalił więźnia na klęczki.

Starcie królów. Catelyn I, str. 101

To ‘groźba jasna dla wszystkich’ i dokładna poza Króla Zimy. Teraz, zwróćcie uwagę na jego miecz:

– Wstań ser Cleosie. 

Jej syn nie przemawiał lodowatym tonem, jakiego użyłby w tej sytuacji jego ojciec, lecz głos Robba nie przypominał też głosu piętnastolatka. Wojna przedwcześnie zrobiła z niego mężczyznę. W mieczu, który trzymał na kolanach, odbijał się słabo blask poranka.

Starcie królów. Catelyn I, str. 101

“Rise, Ser Cleos.” Her son’s voice was not as icy as his father’s would have been, but he did not sound a boy of fifteen either. War had made a man of him before his time. Morning light glimmered faintly against the edge of the steel across his knees

O mój… to miecz poranka, lśniący światłem świtu. W rękach Króla Zimy. Niektórzy z Was mogą znać teorię, że Świt to tak naprawdę oryginalny Lód Rodu Starków. Jeśli o mnie chodzi, uważam, że prawdopodobnie tak właśnie jest – a nawet jeśli nie, możemy dostrzec symboliczne nakładanie się na siebie postaci Króla Zimy i Ostatniego Bohatera – obydwaj używają miecza, by przynieść poranek. Będziemy musieli zastanowić się nad tym, w jaki sposób Rody Dayne’ów i Starków są powiązane z historią Ostatniego Bohatera, pod względem jego pochodzenia – choć być może nigdy nie będziemy w stanie dojść do niczego ponad ogólne stwierdzenie, że istnieje między nimi związek. Niemniej jednak, miecz lśniący w świetle poranka to całkiem dobra wskazówka co do tego, że Król Zimy ma coś wspólnego z Ostatnim Bohaterem i zakończeniem Długiej Nocy.

W razie gdybyśmy uznali, że to poetycki opis oraz, że nie to podwójnego znaczenia, oto Tyrion, wspominający swoje spotkanie z Robbem, zasiadającym na tronie Królów Zimy i  trzymającym na swoim kolanie stal:

Przypomniał sobie Robba Starka takiego, jakim widział go po raz ostatni, kiedy zasiadał na miejscu ojca w Wielkiej Komnacie w Winterfell z nagim mieczem w dłoniach. Tyrion przypomniał sobie, jak napadły go wilkory Starków, w jednej chwili wydawało mu się, że widzi ich kły tuż przy swojej twarzy.

Gra o tron, Tyrion VIII, str. 657

W oryginale jest napisane, że Robb zasiadał na ‘wysokim tronie’ swojego ojca, w Wielkiej Sali Winterfell, z lśniącym mieczem w dłoniach. Lannister przypomina sobie jak wilkory wyszły z cienia i nagle wydaje mu się, że znów je widzi, warczące, kłapiące i obnarzające kły tuż przy jego twarzy.

Tym razem miecz jest obnażony (naked) i lśniący (shining) – to bardzo silny obraz. Zbywanie tej symboliki jako przypadku zaczyna stawać się trudne. Piekielne ogary Robba wynurzają się z cienia, a dokładnie takie samo zdarzenie ma miejsce w scenie na dworze Robba w Riverrun:

Ser Cleos nie obawiał się jednak oręża, lecz wilka. Jej syn nazwał zwierzę Szarym Wichrem. Wilkor był wielki jak pies na łosie, chudy i ciemnobury, a jego oczy miały barwę płynnego złota. Gdy bestia podeszła do wziętego w niewolę rycerza, by go obwąchać, wszyscy obecni w komnacie poczuli smród strachu. Ser Cleosa pojmano podczas bitwy w Szepczącym Lesie, gdzie Szary Wicher przegryzł gardła sześciu ludziom.

Starcie królów. Catelyn I, str. 101

Ser Cleos boi się bestii, nie miecza. Rzecz w tym, że w pewnym sensie bestia JEST mieczem. Szary Wicher jest opisywany jako ‘ciemny jak dym’ (smoke dark, w polskim przekładzie ‘ciemnobury’) – no i oczywiście, ‘szary wiatr’ to całkiem dobry sposób na opisanie kłębiących się chmur dymu – ale najważniejsze jest to, że ‘ciemny jak dym’ to także opis valyriańskiej stali. Tak właściwie to nawet pierwszy – gdy widzimy Lód Neda, miecz jest nazwany ‘wykutym z valyriańskiej stali za pomocą magii i ciemnym jak dym’ (spell-forged and dark as smoke). Gdy Jon przygląda się Długiemu Pazurowi razem z Samem w Uczcie dla wron, pojawia się następujące zdanie: W ciemnym jak dym metalu zalśniły zmarszczki. Na dodatek, Długi Pazur jest ozdobiony rękojeścią z bladego kamieniam w kształcie głowy Ducha – znów tworząc analogię pomiędzy mieczem z valyriańskiej stali i wilkorem. Poza tym, że jest barwy valyriańskiej stali, oczy Szarego Wichra są jak stopione złoto (molten gold), dodając do obecnego tu ‘ognistego’ symbolizmu i motywu ognistego piekielnego ogara… a wzmianka o stopionym metalu wzmacnia obraz Szarego Wichra jako miecza. By to podkreślić, jedną z pierwszych rzeczy jaką rząda Robb od Cleosa (i Lannisterów), tuż po spuszczeniu na niego Szarego Wichra, jest zwrócenie miecza jego ojca, ‘czarnego Lodu’.

Co do miecza… no cóż, Robb nigdy go nie dostał. Zamiast tego został rozdzielony na pół i wykonano z niego parę lannisterskich mieczy. Jednak, dzieje się coś zabawnego – gdy Joffrey otrzymuje jeden z tych mieczy na swoim weselu, Wdowi Płacz, czytamy, że ‘czerwone i czarne zmarszczki w stali lśniły w świetle poranka’ (red and black ripples in the steel shimmered in the morning light) – zupełnie tak jak miecz Robba, gdy Stark grał rolę Króla Zimy. To nie przypadek. W Riverrun miecz Robba reprezentował oręż Króla Zimy, a Wdowi Płacz niegdyś rzeczywiście był mieczem Starków, ‘Czarnym Lodem’.

W całej sadze jest tylko jedna scena gdzie miecz błyszczy albo lśni w świetle poranka – i, jak można się było spodziewać, jest nim Długi Pazur, w scenie gdzie Lord Dowódca Jon Snow obserwuje grę porannego światła w zmarszczkach w stali (the play of the morning light across the ripples), w Tańcu ze smokami, gdy rozmyśla nad tym, czy stracić Janosa Slynta. By sprawa była jasna, na końcu tego rozdzialu wzmianka powtarza się, gdy Jon ścina Janosa: klinga zalśniła w bladym świetle porannego słońca. (pale morning sunlight ran up and down his blade), gdy Snow uniósł miecz, by zadać śmiertelny cios. Mamy tu kolejne potwierdzenie, że przeznaczeniem Jona jest władanie mieczem, który przynosi poranek, którym może być Świt – albo nie – w końcu, dwa z trzech mieczy które lśnią w świetle poranka są wykonane z ciemnej valyriańskiej stali. To dyskusja, w którą nie możemy się teraz zapętlić, a tak naprawdę wydaje mi się, że obie opcje są prawdopodobne. W każdym razie, ważne jest to, że istnieje bardzo jasne powiązanie pomiędzy Królami Zimy i mieczem, który ‘lśni porannym światłem’.

Ostatni komentarz do sceny z Joffreyem i Wdowim Płaczem: znajdujemy tam matematykę Ostatniego Bohatera. Gdy Joffrey szuka dobrej nazwy dla miecza, prosi o sugestie i jest powiedziane, że ‘Joffrey odrzucił chyba z tuzin, nim wreszcie usłyszał taką, która przypadła mu do gustu’ – co sprawia, że Wdowi Płacz to trzynasty członek grupy dwunastu rzeczy, a zatem symbol Ostatniego Bohatera. To pasuje do mojego wyobrażenia, że Ostatni Bohater lub Król Zimy to pewnego rodzaju ‘zamarznięty ogień’, połączenie lodu i ognia, które może walczyć z zimnem. I oczywiście, tworzy głębszy związek pomiędzy valyriańską stalą i Bohaterem.

Tak jak jego miecz, Joffrey także dostaje matematykę Ostatniego Bohatera, w śnie Jaime’a na pieńku czardrzewa, tym gdzie Jaime znajduje się w podziemiach pod Casterly Rock, razem z Brienne, władając srebrno-błękitnym płonącym mieczem i stając naprzeciw różnym duchom i widmom. W pewnym momencie widzi swojego syna Joffreya, a za nim ‘tuzin ciemniejszych postaci o złotych włosach‘ (a dozen more dark shapes with golden hair) – i znów, mamy jedną osobę, która prowadzi grupę dwunastu, a wyrażenie ‘ciemne kształty’ (dark shapes) sprawia, że te postaci brzmią jak duchy albo umarli.

Z kolei sam Jaime, prawdziwy ojciec Joffreya, został przeprowadzony przez korytarze Casterly Rock przez ‘dwanaście wysokich, mrocznych postaci, odzianych w szaty o zasłaniających twarze kapturach’, które w dłoniach trzymały włócznie – co osadza Jaime’a w roli Ostatniego Bohatera i akcentuje motyw Ostatniego Bohatera/Azora Ahai jako pewnego rodzaju cyklu albo relacji ojca i syna. Muszę przyznać, że ta dwunastka mrocznych postaci jest dość straszna – i że przypominają mi Zimnorękiego, którego twarz jest zakryta przez szal, gdy spotyka się z Samem.

Trzeba przyznać, że sam Joffrey to Ostatni Bohater do ****, ale myślę, że chodzi tutaj o skupienie się na jego symbolizmie, Choć tak naprawdę Joff nie jest synem Roberta, nosi jelenią koronę i utrzymuje, że pochodzi od Baratheonów, co sprawia, że jest solarnym rogatym lordem. W dniu, gdy otrzymuje miecz niegdyś należący do Starków, lśniący w porannym świetle, umiera… co w pełni ma sens, jeśli uznajecie moją świetną teorię o tym, że Ostatni Bohater został nieumarłym zmiennoskórym, a potem wyruszył, by walczyć z Innymi. Joff umiera w wyniku uduszenia, tak jak wiele innych składanych w ofierze postaci, które odnoszą rany szyi lub gardła, jak Jon, Renly, Beric, Robb (powieedziałbym, że odcięcie głowy liczy się jako rana gardła) i prawdopodobnie Zimnoręki. Nawet Cressen nosi szyderczy hełm z porożem, należący do Plamy, gdy umiera w wyniku zatrucia ‘Dusicielem’ (The Strangler), tej samej trucizny, której użyto na Joffreyu.

Nawiązując do poprzedniego odcinka, gdzie omawialiśmy wzór zielonych rogatych postaci i czerwonych rogatych postaci zabijających się nawzajem, warto zauważyć, że śmierć Joffreya wpisuje się w ten szablon. Winnym śmierci króla zostaje uznany Tyrion, z tym całym swoim możliwym targaryeńskim pochodzeniem i otaczającymi go symbolami gargulca i rozwiązłego demona (przypomnijcie sobie, że np. płatnerz w Królewskiej Przystani zaproponował, że wykona dla Tyriona przeraźliwy hełm w kształcie głowy demona, z rogami do kompletu). Tak naprawdę Joffreya zabiła Lady Olenna, a być może, możemy powiedzieć, że Ród Tyrellów w całości… a Tyrellowie to oczywiście ród obecnie zamieszkujący w Wysogrodzie, miejscu związanym z Garthem i pochodzącymi od niego gardenerskimi królami.

***

Wieczerza po Ostatniej Wieczerzy.

Ten rozdział mógł powstać dzięki wsparciu Direliz, Patronki Alfa, ziemskiej reprezentantki niebańskiego Domu Aquarius, Wodnika, potomkinię Gartha Zielonego, przez Gilberta od Winorośli, założyciela Rodu Redwyne’ów.


Porozmawiajmy przez chwilę o śmierci Robba, a potem pozbądźmy się tych głupich Lannisterów z naszego rozdziału o Królu Zimy. Tragiczna śmierć młodego Starka ma miejsce podczas Krwawych Godów i oczywiście, pasuje do tego samego wzoru. Po pierwsze, został ‘zabity’ na odległość przez spalenie przez Mel i Stannisa pijawek – a zatem, w pewnym sensie, zamordował go Stannis, płonący jeleń, w połowie trup, bla bla bla, wiecie jak to idzie dalej. Prawdziwy śmiertelny cios zadał Roose Bolton, który, jak wszyscy wiemy, jest nieśmiertelnym zmiennoskórym złodziejem ciał.

Co takiego? Nie słyszeliście teorii Bolt-on, która twierdzi, że duch zamieszkujący ciało ‘Roose’a Boltona’ to tak naprawde mający osiem tysięcy lat zmiennoskóry, który po prostu przejmuje nowe ciało, gdy to, którego obecnie używa starzeje się? Zróbcie sobie przysługę i wyszukajcie ją, gdy skończycie ten odcinek. Brzmi jak coś szalonego, ale dowodów jest akurat na tyle, żeby rozmyślanie doprowadziło Was do obłędu… na poważnie, bez względu na to, czy ta teoria jest prawdziwa, czy nie, łatwo zauważyć, że Boltonowie, którzy zdzierają skóry ze swoich wrogów i podobno je noszą (w tym skóry kilku Starków), mogą przynajmniej symbolizować wampirycznych zmiennoskórych. Na dodatek, Ramsay Snow ma dziwny symbolizm w pewien sposób odpowiadający temu Jona Snow. Współodpowiedzialnymi śmierci Robba są Freyowie – nie jestem pewien, czy oni również pasują do wzoru, ponieważ nie mają¹ żadnego symbolizmu związanego z rogami albo zmiennoskórymi. Powiedziałbym, że musimy tutaj trochę odpuścić Martinowi.

przyp. tłum.

Warto zauważyć, że nazwisko Frey jest bardzo podobne do imienia jednego z bogów w mitologii nordyckiej, Freyra, brata bogini Frei, małżonki Odyna.

Freyr był bóstwem m.in. płodności i urodzaju. W niektórych mitach jeździ na złotym dziku Gulllinburstim, a pewnej legendzie Freyr zostaje pozbawiony miecza, ale jest w stanie pokonać swojego przecwinika, olbrzyma Beliego przy pomocy poroża jelenia. Według opowieści, Freyr zgninie podczas Ragnaroku, z ręki władającego ognistym mieczem Surtra.

Walder Frey, ojciec i dziadek przeszło setki dzieci z całą pewnością może zostać uznany za postać związaną z płodnością. W pewnym sensie ‘rogi’ przyprawiał mu Czarny Walder Frey, według plotek sypiający z siódmą Lady Frey, Annarą Farring.

Robb nie został spalony, tak jak dzieje się to z wicker-manem, Królem Zimy, ale w pewnym sensie zabił go Stannis, więc można powiedzieć, że zabiła go magia ognia. Gdy wieści o jego śmierci i makabrycznym popisie Freyów z głową wilka docierają do Stannisa, Melisandre i ich popleczników, Axel Florent stwierdza, że ‘zabił go gniew Pana‘, sugerując, że symbolicznie śmierć Robba nastąpiła w ogniu. Tak jak ścięcie z całą pewnością można uznać za odniesienie rany w gardło lub szyję, muszę powiedzieć, że bycie zabitym przez ognistego boga liczy się jako spalenie.

Jedyną dobrą rzeczą w martwym Robbie jest to, że jest przepełniony symbolizmem. Dwukrotnie Robb ukazuje nam się w wizji, w formie żywego trupa – w wizji Dany w Domu Nieśmiertelnych i w koszmarze Theona Greyjoya – a za każdym razem pojawia się podczas uczty umarłych. W Domu Nieśmiertelnych Dany widzi Robba jako ‘trupa z głową wilka’, siedzącego na tronie, przewodnicząc uczcie na którą przybyły tylko trupy, ja w jakiejś groteskowej, pozagrobowej wersji Ostatniej Wieczerzy Jezusa i jego dwunastu uczniów. I tak, mamy tu matematykę Osatniego Bohatera, co w tym momencie raczej już Was nie dziwi. W innym podaście wyjaśnię, jak to wszystko odnosi się do zodiaku, który jest źródłem tych dwunastek. W  jego przypadku trzynastym elementem jest zazwyczaj Gwiazda Poranna, Wenus, a Jezus jest Bogiem Gwiazdy Porannej, jak wyjaśnialiśmy w naszym odcinku ‘Lucifer’ znaczy Światłonośca.

W każdym razie, ta wizja martwego Robba z głową wilka to dość jasna zapowiedź (foreshadowing) barbarzyńskiego ‘wyczynu’ Freyów – włożenia głowy Szarego Wichra na bezgłowe ciało Robba, po Krwawych Godach. Ale czy wiecie co jeszcze może to przepowiadać? Nieumarłego Jona, Króla Zimy, człowieka-wilka, być może w znaczeniu, które zaproponowaliśmy w ostatnim odcinku – że duch Jona połączy się z Duchem i to zmieszana dusza wilka/człowieka będzie tym co wróci do ciała Jona. A przynajmniej, ta wizja martwego, wilczo-głowego Robba sugeruje nieumarłego zmiennoskórego, w częsci wilka i w części człowieka, który jest chodzącym trupem.

Robb nosi również czarną żelazną koronę Królów Zimy, więc pewnie wizja po prostu chce żebyśmy wiedzieli o kim tu mowa. Jedno spostrzerzenie dotyczące korony Królów Zimy: jest nią okrąg z brązu, z dziewięcioma długimi żelaznymi mieczami – co jest bardzo podobne do korony Królów Gardenerów na czas wojny, nawet bardziej od zardzewiałej korony Kurhanowych Królów. Korona Gardenerów była wykonana na podobieństwo cierni, początkowo z brązu, a później z żelaza – a w Pieśni Lodu i Ognia jest mnóstwo symbolizmu porównującego miecze i ciernie, więc te dwie korony to doskonale do siebie pasują. Zwróćcie również uwagę na to, że korona z cierni noszona przez Gardenerów przywodzi na myśl szyderczą koronę z cierni, którą nałożono Jezusowi tuż przez ukrzyżowaniem.

Inna wizja Robba jako trupiego Króla Zimy pochodzi z koszmaru Theona i tak jak wizja umarłego Robba Starka Dany, znajduje się w Starciu królów, przed rzeczywistą śmiercią Młodego Wilka – a zatem jest jej zapowiedzią. Sen Theona rozpoczyna wspomnienie uczty wydanej dla Roberta, gdy król przybył do Winterfell, łącząc tę scenę z wydarzeniami w kryptach, gdy Robert zapowiadał swoją własną śmierć. Ale nagle muzyka staje się smutna, a wino kwaśne i Theon zdaje sobie sprawę z tego, że ucztuje z umarłymi – łącząc tę scenę z wizją Dany w Domu Nieśmiertelnych, gdzie Robb również uczestniczył w uczcie zmarłych. W jej widzeniu Robb zasiadał przy wysokim stole, ale tutaj czyni to martwy król Robert, podkreślając związek pomiędzy rogatym bóstwem (Robertem) i Królem Zimy (Robbem). Oczywiście, Robb otrzymał imię po Robercie… chyba powinniśmy zachichotać. Oto uczta trupów w Winterfell o której śni Theon:

Trzewia króla Roberta wylały się na stół z wielkiej rany w brzuchu, a lord Eddard siedział bez głowy u jego boku. Na ławach poniżej spoczywały trupy. Gdy unosiły kielichy, od ich kości odpadało szaro-brązowe mięso, a z dziur, które były ich oczami, wypełzały robaki. Znał ich wszystkich…

Starcie królów, Theon V, str. 729

Następnie wymienieni są wszyscy, do których śmierci przyczynił się Theon i kilka innych osób, takich jak Lyanna i Brandon Stark, rodzeństwo Neda. Co przypomina mi o makabrycznym zabójstwie Rickarda i Brandona… a więc, Rickard został spalony, jak prawdziwy Król Zimy, a Brandon uduszony, tak jak wszystkie inne złożone w ofierze postace ranione w gardło. Ale, kontunuujmy koszmar Theona o wieczerzy umarłych:

W mroku pod jedną ścianą poruszały się ledwie dostrzegalne postacie, jasne cienie o ponurych twarzach. Na ich widok strach przeszył Theona ukłuciem ostrym jak nóż. A potem wysokie wrota otworzyły się z trzaskiem, do sali wpadł lodowaty podmuch i z nocy do środka wszedł Robb. Szary Wicher sunął obok niego, a ślepia jarzyły mu się ogniem. I człowiek, i wilk krwawili z setki straszliwych ran.

Ta przerażająca wizja trupa Króla Zimy znów łączy ogień i lód – wokól Robba wieje zimny wiatr, ale jego wilk, Szary Wicher, ma oczy płonące jak u prawdziwego piekielnego ogara. Słyszeliśmy, że w westeroskim folklorze połowa piekieł jest zamarznięta, więc może Król Zimy po prostu dysponuje mocami wszystkich piekieł, lodu i ognia. I wielkie nieba, wygląda na nieźle wkurzonego. Na Ducha Wielkiego Cezara! Tak to się kończy, jeśli robi się ucztę trupów, a nie zaprasza się Króla Zimy.

A zatem, dlaczego trupia wieczerza jest powiązywana z Królem Zimy? Uważam, że z dwóch powodów. Po pierwsze: by pokazać inwersję urodzaju i żywotności kojarzonej z bogiem płodności, tak jak wskazują wszystkie inne symbole związane z Królem Zimy i Kurhanowym Królem – wydaje się, że to dość jasne.

Po drugie: aby w szczególności nawiązać do Ostatniej Wieczerzy, czyli ostatniego posiłku Jezusa i jego Dwunastu Apostołów, który miał miejsce przed tym, jak został zdradzony przez jednego z nich, aresztowany, postawiony przed sądem i ukrzyżowany… po czym zmartwychwstał. Podobieństwa pomiędzy Jezusem i naszym wyobrażeniem o Ostatnim Bohaterze są dobrze widoczne, zatem osadzenie Króla Zimy w roli Jezusa to w gruncie rzeczy wskazówka, że Król Zimy ma coś wspólnego z Ostatnim Bohaterem i zakończeniem Długiej Nocy.

Jak wspomniałem, Jezus to postać związana z Gwiazdą Poranną – a tak jak przeróżne postacie Króla Ziarna, bóstwa Gwiazdy Porannej są zabijane i wskrzeszane, tylko, że nie w związku z cyklem pór roku. Jon i Ostatni Bohater są dokładnie owinięci symbolizmem Gwiazdy Porannej, podobnie jak tym związanym z Królem Ziarna… – więc tutaj, w scenie z umarłym Robbem i ostatnią wieczerzą dla trupów jest Król Zimy dołączający do tego klubu. Król Zimy już jest wskrzeszonym Zielonym Człowiekiem, a teraz dostaje odpowiadający symbolizm Gwiazdy Porannej. Tak właściwie, być może już wcześniej widzieliśmy go u Królów Zimy, gdy ich błyszczące miecze lśniły w świetle poranka. Znów, to wszystko fundamentalnie mówi nam, że nieumarły Król Zimy to jakiś dziwny zbawca, a o to mniej więcej chodzi w tej serii o zmiennoskórych zombie.

Już prawie skończyliśmy z Robbem, ale ten rozdział Theona z ucztą trupów kończy się świetną wskazówką o Starkach i rogatych ludziach, której po prostu nie mogę pominąć:

Zatknięte na żelazne szpikulce głowy czekały cierpliwie.

Theon spoglądał na nie w milczeniu. Wiatr szarpał poły jego płaszcza drobnymi, niewidzialnymi dłońmi. Synowie młynarza byli w tym samym wieku, co Bran i Rickon. Przypominali ich też wzrostem i kolorem włosów. Gdy Fetor zdarł im skórę z twarzy i zanurzył głowy w smole, łatwo było dopatrzeć się w niekształtnych bryłach gnijącego mięsa znajomych rysów, Ludzie byli straszliwie głupi.

Gdybym im powiedział, że to baranie łby, zobaczyliby rogi.

Te głowy tak naprawdę nie należą do Starków, ale reprezentują ich. Dostajemy trzy informacje na ich temat – i wszystkie są wskazówkami w tym samym kierunku. Głowy zostały obdarte ze skóry, co sugeruje zmiennoskórych (a oczywiście Bran i przypuszczalnie Rickon i tak są zmiennoskórymi), w rzeczywistości są głowami dzieci młynarza – a mieli się ziarno, co stwarza związek pomiędzy Królem Ziarna i ‘martwymi’ Branem i Rickonem… a ostatnie zdanie mówi, że mają rogi, niczym rogaty lord.

przyp. tłum.

Na dodatek, młynarz mieszkał nad Żołędziową Wodą (Acorn Water), jak w Corn King, czyli Król Ziarna. Samo słowo Bran ma wiele znaczeń, np. kruk/wrona, albo miecz, pochodnia, ogień, ale w tym kontekście ciekawe jest angielskie ‘bran’ czyli otręby, zwiazane ze zbożem i ziarnem. Istnieje nawet wyrażenie ‘Miller’s Bran’ (bran młynarza) czyli nieprzetworzone ziarna pszenicy. Być może pisząc o synu młynarza znad Żołędziowej Wody, George celowo wykorzystał grę słów. 

Tak naprawdę, Robb dostaje bezpośrednie odniesienie do bycia rogatym. W Grze o tron, gdy czeka na przejazd przez Bliźnaki, zgadza się na pakt małżeński z jedną z Freyówn. Po czym:

Weszli na drugi brzeg, kiedy zapadła noc i na wodzie zakołysał się księżycowy róg. Podwójna kolumna sunęła przez bramę wschodniego zamku niczym stalowy wąż, potem, pełzając przez dziedziniec i przez most, wynurzyła się z drugiego zamku, na zachodnim brzegu. 

Catelyn jechała na czele, razem z synem, jej stryjem ser Bryndenem i ser Stevronem Freyem. 

Gra o tron, Catelyn IX, str. 623

Spróbujcie sobie wyobrazić tę scenę na rzece: wydaje się, że na wodzie pływa rogaty półksiężyc – i w tym momencie, przez rzekę pełznie stalowy wąż. Otrzymujemy obraz rogatego węża… a oczywiście, to po prostu inny sposób na powiedzenie ‘smok’.

Najważniejsze są tutaj zapowiedzi. Rogaty księżyc kojarzy się z ofiarą, jest porównywany do sierpów i zakrzywionych noży, zwłaszcza w ostatnim rozdziale Brana w Tańcu ze smokami, gdzie księżyc jest czterokrotnie opisany jako wąski jak sierp i ostry niczym nóż – i nie zapominajcie, że rozdział kończy się tym, że człowiek zostaje złożony w ofierze obok drzewa serca, przy pomocy ostrza w kształcie sierpu. Półksiężyc i rogaty księżyc przypominają nie tylko zakrzywione ostrza, używane w rytualnych ofiarach, ale również rogate zwierzęta ofiarne, jak jelenie, byki, kozy i barany. Zauważycie, że klasyczna postać rogatego bóstwa to uosobienie tego wszystkiego – ma rogi i jest rytualnie zabijana. I choć sam jest postacią solarną, często jest przedstawiany w nocy, z półksiężycem zawieszonym nad głową, pomiędzy jego porożem.

Teraz, gdy poznaliśmy aspekt symbolizmu rogatego księżyca związany z ofiarą, możemy dostrzec, że taki księżyc to rzeczywiście omen, zapowiedź tego co nadejdzie – to, że właśnie taki rogaty księżyc pojawia się na rzece, gdy armia Robba przez nią przechodzi to zły znak. Jak wiemy, gdy Robb i jego żołnierze wrócą do Bliźniaków na Krwawe Gody, wszyscy zostaną zamordowani. W tej scenie jest jeszcze inny zwiastun śmierci – gdy Starkowie przechodzą przez zamki na końcach mostu, Walder Frey i jego krewni patrzą na nich w dół przez ‘mordercze otwory’ (murder holes, czyli machikuły).

Proponuję, że martwy Król Zimy to personifikacja zimy i śmierci, jednego z etapów w cyklu śmierci i zmartwychwstania rogatego bóstwa – zatem miło zobaczyć, że rogaty księżyc jest używany, by zapowiadać śmierć Robba. W sensie, niemiło, ale miło, że pasuje do symbolizmu, który znajdujemy gdzie indziej – a to zawsze coś dobrego.

***

Szepty w Lesie.

Ten rozdział powstał dzięki wsparciu udzielonemu na Patreonie przez Ser Imriela z Niebiańskiego Domu Oriona, ziemskiego reprezentanta Miecza Poranka i Tego, Który Obraca Wielkim Kołem.


Jak na razie Robb Stark dał nam całą masę informacji na temat Króla Zimy, wiążąc go z Ostatnim Bohaterem, mieczem przynoszącym poranek, motywami rogatego bóstwa o zombie zmiennoskórym człowiekiem-wilkiem. Do tego wszystkiego dodałbym sugestię, że Król Zimy do zielonowidz – ta wskazówka pochodzi ze sceny, gdzie Robb odniósł swoje największe zwycięstwo, Bitwy w Szepczącym Lesie. Ten rozdział rozpoczyna się słowami ‘las rozbrzmiewał szeptami’, a motyw szepczącego lasu to po prostu sprytne nawiązanie do zielonowidzów i czardrzew – ponieważ szepty to sposób komunikacji czardrzew, jak wielokrotnie widzieliśmy. Las pełen szeptów to czardrzewnet… i to właśnie odnajdujemy Króla Zimy, toczącego bitwę. Hmm, to zaczyna brzmieć jak Matrix albo Lawnmower Man czy coś w tym stylu.

Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy w Szepczącym Lesie jest to, że wydaje się, że atakuje on razem z Robbem, jak gdyby byli jednym. Na początku starcia, żołnierze Robba ukrywają swoją broń pod grubym dywanem z martwych liści, pokrywającym ziemię i rozkazuje łucznikom, by strzelali ukryci na drzewach. Dokładny opis zastawionej przez nich zasadzki brzmi tak: ‘szepczący las wypuścił oddech w jednej chwili, kiedy łucznicy, których Robb umieścił wśród konarów drzew, wypuścili strzały…’ Innymi słowy, wydechem szepczącego lasu jest nawałnica strzał.

Widzieliśmy to samo, gdy wojownicy górskich klanów przebrali się za drzewa i krzaki, atakując Żelaznych Ludzi w Deepwood Motte, pod dowództwem Stannisa, który oczywiście jest postacią nieumarłego rogatego boga/Azora Ahai. Gdy Asha Greyjoy zdaje sobie sprawę z tego, że drzewa wydają się podkradać coraz bliżej, mówi:

– Oho – zaśmiała się – górskie kozy zamaskowały się gałęzami sosen.

Taniec ze smokami, tom I, Zbiegła Żona, str. 453

Oczywiście, kozy to rogate zwierzęta, często wybierane na ofiary – zatem mamy tu sugestię, żę armia ludzi-drzew Stannisa to rogaci ludzie. To dość jasne – ludzie, którzy są jak rogate zwierzęta i chodzące drzewa, walczący dla Azora Ahai narodzonego na nowo jako podobny do trupa płonący jeleń. Pamiętacie rycerzy lata Renly’ego? Spójrzcie na ten akapit, gdzie Catelyn podchodzi do namiotu tuż przed jego zabójstwem:

Długie szyki ludzi i wierzchowców spowijała ciemność nieprzenikniona, jakby Kowal wykuł tę noc ze stali. Chorągwie powiewały po prawej i po lewej stronie, a przed sobą Catelyn widziała całe ich szeregi. W poprzedzającym świt mroku nie sposób jednak było dostrzec barw ani herbów.

Szara armia – pomyślała – Szarzy ludzie na szarych koniach pod szarymi sztandarami. Widmowi rycerze Renly’ego siedzieli cierpliwie na rumakach, unosząc w górę kopie. Miała wrażenie, że jedzie przez las nagich, wysokich drzew, odartych z liści i życia.

Starcie królów, Catelyn IV, str. 455

Renly jest składanym w ofierze zielonym człowiekiem, a jego wojskiem jest widmowa armia martwych drzew. Zapomniałem wspomnieć o tym ostatnim razem, ale gdy Renly umiera, jego zielony namiot staje w płomieniach, dając nam obraz płonącego zielonego rogatego boga, zupełnie tak jak wskrzeszony Renly na Czarnym Nurcie. Zestawiając to z armią ubranych w gałęzie ludzi z Północy Stannisa i zastępem Robba atakującym z Szepczącego Lasu, możemy zobaczyć, że umarły rogaty bóg powinien w jakiś sposób przewodzić armii ludzi-drzew, całkiem prawdopodobnie martwych.

Symbolizmu związanego ze śmiercią jest pod dostatkiem także w Szepczącym Lesie. Wspomnieliśmy już broń ukrytą pod grubą warstwą martwych liści… a gdy Robb ustwiał swoje siły w formację do bitwy, czytamy, że:

Między drzewami, gdzie nie dochodził blask księżyca, panowała ciemność. Kiedy [Robb] spojrzał na nią, widziała za zasłoną tylko ciemność.

Gra o tron, Catelyn X, str. 668

Muszę powiedzieć, że to trochę przerażające – a także dobry sposób na podkreślenie motywu Króla Zimy jako kogoś martwego, nawet wówczas, gdy Robb nadal żyje. Gdy odzywają się rogi wzywające ludzi z Północy do ataku, Szepczący Las wypełnia wycie Szarego Wichra i Catelyn mówi do siebie ‘A zatem to jest brzmienie śmierci’. Robb jest niczym ponury kosiarz z piekielnym ogarem wydającym dźwięki zagłady u boku. Innymi słowy, w pewnym stopniu Władca Szepczącego Lasu, Król Zimy jest zielonowidzem. I to takim dośc mocno związanym ze śmiercią. Wyjaśniłbym to, sugerując, że jest po prostu wskrzeszonym zielonowidzem lub zmiennoskórym.

Motyw Króla Zimy jako zielonowidza sugeruje również wizja Brana w jaskini Bloodravena, nakręconego po papce z czardrzew – ta w której widzi Neda przez oczy drzewa-serca w Winterfell:

Lord Eddard Stark siedział na kamieniu przy głębokim czarnym stawie w bożym gaju. Jasne korzenia drzewa serca owijały się wokół niego niczym sękate ramiona starca. Na jego kolanach leżał dwuręczny miecz, Lód. Lord Eddard czyścił go naoliwioną szmatką.

– Winterfell – wyszeptał Bran.
Jego ojciec uniósł wzrok.

– Kto tu jest? – zapytał, odwracając się…

… i przestraszony chłopiec umknął przed nim. Jego ojciec, czarny staw i boży gaj zniknęły, a on znowu był w jaskini. Grube jasne korzenie czardrzewowego tronu tuliły jego kończyny jak matka obejmująca dziecko. Przed nim zapaliła się pochodnia.

Taniec ze smokami, tom I, Bran III, str. 598

Zauważcie tę paralelę – czardrzewowy tron Brana tuli go jak matka dziecko, podczas gdy czardrzewo w Winterfell obejmuje Neda niczym dłonie starca. To stawia Neda w roli zielonowidza – uważam, że to sugestia utajonych zdolności zmiennoskórych/zielonowidzów w Rodzie Starków. Mówi także o Królu Zimy jako archetypie – to ktoś, wokół kogo owinięte są gałęzie czardrzew. Gdy Bran się budzi, mówi Bloodravenowi, że Ned go słyszał. Bloodraven odpowiada, że słyszał ‘szelest na wietrze, szpet liści’. To znowu motyw Szepczącego Lasu, szeptania jednego potomka Króla Zimy do drugiego.

W jednym z rozdziałów Brana w Grze o tron też jest świetna metafora. Być może to tylko poetycki opis, ale Winterfell jest nazwane ‘kamiennym, szarym labiryntem‘, który ‘rósł przez wieki niczym monstrualne, kamienne drzewo‘. Oczywiście, kamienne drzewo jest tym, w co zmienia się czardrzewo, jeśli zostanie zabite – po kilku stuleciach zaczyna petryfikować i zamienia się w kamień. Najlepszym przykładem są tutaj Żebra Naggi, które niemal na pewno są skamieniałymi czardrzewami – sądzę, że tak naprawdę są użebrowaniem kadłuba obróconego okrętu wykonanego z czardrzewa, a Żelaźni Ludzie wzięli je za klatkę piersiową martwego morskiego potwora. Jeśli Was to ciekawi, sporo napisałem na ten temat w moim odcinku Szary Król i Morski Smok. W każdym razie, sprawa z Winterfell jest prosta. Martwe czardrzewo jest równoznaczne z martwym zielonowidzem, ponieważ zielonowidz i jego drzewo stają się jednym. To, że martwe, kamienne czardrzewo symbolizuje Winterfell doskonale pasuje do motywu martwego zielonowidza Króla Zimy, personifikacji etapu śmierci w cyklu Króla Ziarna.

Znów, być może to nic, ale nazwanie Winterfell-kamiennego drzewa ‘labiryntem’ może być nawiązaniem do mitu o Minotaurze, potwornym byku-człowieku, który żył w Labiryncie. To zupełnie inne odgałęzienie symbolizmu rogatego bóstwa odchodzące od motywów Króla Ziarna, ale pomyślałem, że o tym wspomnę. Czy Martin próbuje zasugerować monstrualne, rogate, na wpół ludzie i na wpół zwierzęce istoty w Winterfell lub w drzewach (jak w ‘czardrzewnet’)? Czy ma to coś wspólnego z pozornie magicznym truizmem, że ‘zawsze musi być Stark w Winterfell’?

Wspomnę tutaj jedno z moich ulubionych spekulacyjnych przewidywań: pod drzewem sercem Winterfell może być tron z czardrzewa, być może dostępny za pośrednictwem krypt. Jeśli Bran opuści jaskinię Bloodravena to byłoby najlogiczniejsze miejsce dla niego. Byłby prawdziwym ‘Duchem w Winterfell‘. Być może to miejsce odkryje Jon w jednym ze swoich snów o wędrowaniu przez krypty, jeśli kiedyś będzie mu dane w pełni go dokończyć. Bez wątpienia, to pozwoli Starkowi zasiadającemu na tronie obudzić wszystkich martwych Starków leżących w kryptach i na cmentarzach, by stworzyć armię umarłych do walki z Innymi.

Być może to szalone, ale… jest mnóstwo zapowiedzi tego, że duchy Królow Zimy w jakiś sposób powstaną, włączając w to jeden ze snów Jona, gdzie dosłownie wychodzą ze swoich grobowców. Zwrócę Waszą uwagę na jedno ze zdań Neda, które pada w Grze o tron, które wielu uznaje za zapowiedź tego, że Jon będzie Królem. Robert Baratheon mówi: ‘Jeszcze nie widziałem takiego pustkowia. Gdzie się podziali twoi ludzie?, a Ned odpowiada, że zapewne są zbyt nieśmiali, by się pokazać oraz, że królowie to rzadki widok na Północy. Wówczas Robert wypowiada słynne ‘Raczej chowali się pod śniegiem. Śnieg, Ned!’ – niektórzy uważają, że te słowa mają podwójne znaczenie – że mowa tu o królach pod śniegiem (snow), jak w Jon Snow.

Jednakże, zamierzonym przez Roberta znaczeniem jest to, że ludzie Neda chowają się pod śniegiem… co sugeruje, że jego poddani to upiory, które ukrywają się wśród zasp aż do zmierzchu. W Grze o tron dowiadujemy się, że Królowie Zimy grzebali swoje ‘wierne sługi’ na cmentarzu w cieniu Pierwszej Wieży…. Zatem… gdyby tylko nieumarły Król Zimy Jon Snow potrzebował z jakiegoś powodu armii nieumarłych… Mówię tylko, że wszystko już jest przygotowane. Mamy i martwych zimowych królów i ich wiernych służących, gotowych do wymarszu.

Nawet jeśli coś takiego nigdy się nie wydarzy i trupy zostaną w swoich grobach i kryptach, wielokrotnie powtarzane wzmanki o zmarłych z Winterfell, a zwłaszcza o kryptach, skutecznie przekazują motyw Króla Zimy jako Władcy Śmierci. Zastanówcie się nad pierwszą sceną gdzie widzimy Neda – jako egzekutora, wydającego wyrok zadająceo cios mieczem… uczącego swoje dzieci, by robiły tak samo.

Należy powiedzieć, że to, iż Król Zimy to postać związana ze śmiercią i władca umarłych wcale nie sprawia, że staje się jakimś czarnym charakterem albo ‘tym złym’. Ozyrys i Hades to dwaj dobrze znani ‘Władcy Umarłych’, a ich z całą pewnością nie można nazwać złymi. Mitologia jest pełna zmartwychwstałych herosów, nawet wychodząc poza tradycje Króla Zirna, jak widzieliśmy w naszym odcinku ‘Lucifer’ znaczy Światłonośca, gdzie omawialiśmy bóstwa związane z Gwiazdą Poranną. I pamiętajcie, że cały czas szukamy bohatera-zombie, który ocali nas przed apokalipsą zombie. Myślę, że tym człowiekiem będzie Duch-Jon, ognisty nieumarły człowiek-wilk, Trupi Król i Król Ziarna, Azor Ahai odrodzony jako Król Zimy, Światło, które przynosi świt. Jak to mówią, tytuły, tytuły.

Ale będzie potrzebował jakiejś pomocy, bo przecież nie zrobi wszystkiego sam, no nie? Także Ostatni Bohater i Azor Ahai nie wygrali swoich wojen w pojedynkę… więc czas porozmawiać o Nocnej Straży i dwunastu towarzyszach Ostatniego Bohatera. Mam nadzieję, że spodobało Wam się to analizowanie mitologii Kurhanowego Króla i Króla Zimy. Tak naprawdę to jeszcze nie koniec, bo zostawiłem sobie kilka najlepszych aspektów tego tematu na trzecią głowę tego smoka zielonych zombie. Kończąc: myślę, że z narracyjnego punktu widzenia użycie mitologii różnych rodów z Północy, by przekazać nam coś o tej części Wojny Po Świt, która rozegrała się właśnie tam ma sens – i wydaje się, że George dokładnie tak zrobił. Tym co do tej pory widzieliśmy jest opowieść o martwym zielonym człowieku, w tym czy innym sensie.

***


Autorem tekstu jest LML z The Mythical Astronomy of Ice and Fire, a tłumaczenie wykonał Bluetiger z Bursztynowego Kompendium.